Część II
Rodzice Kate postanowili
wyjechać do sanatorium, by odpocząć. W końcu po to są wakacje. Wiedzieli, że
ich córka czuje się dobrze i nie po raz pierwszy zostawiali ją samą. Zresztą
Kate nie miała nic na przeciwko.
Kiedy samochód odjechał, zaczęło padać.
Dziewczyna pomachała ostatni raz i pobiegła do domu. Wyciągnęła z kieszeni
nowego smartfona. Napisała wiadomość do przyjaciółki.
"Wszystko
ok?"
Etcher odpisała po chwili.
"Tak. Od
czasu do czasu trzeba nawodnić ziemię"
"Skoro
tak. Zapraszam cię do mnie. Rodzice pojechali, a ja mam nowy horror."
"Zaraz
będę"
"Weź
Nimę i pidżamę. Nie będziecie wracać po nocy."
Kolejna wiadomość przyszła
od Nimy.
"Dziewczyński
wieczór? Super ;)"
W oczekiwaniu na
przyjaciółki Kate przygotowała salon, film i łóżko rodziców, żeby dziewczyny
miały gdzie spać. Rozległ się dzwonek do drzwi. Paranormal Actiwity 2- play...
Kiedy napisy zgasły żadna
z dziewczyn siedziała jak sparaliżowana.
- Trzeba zapalić światło.-
stwierdziła Etcher
- To skoro jesteś taka
odważna to idź.- odparowała Nima przeczesując palcami zafarbowane na różowo
włosy. Szalona rzecz na początek szalonych wakacji, powiedziała kiedy Kate
spytała czemu to zrobiła. Tak samo Etcher skróciła niegdyś długie do pasa włosy
które teraz sięgały do ramion.
- Cicho, ja pójdę.-
pogodziła je brunetka i wstała rozgniatając porozrzucany pop-corn. Podeszła po
omacku do ściany i nacisnęła włącznik. Nic się nie stało. Spróbowała jeszcze
parę razy.
- Yyy... mamy problem...
Trzymając się za ręce i
oświetlając latarką każdy kąt jakoś dotarły do drzwi.
- No, to sypialnia
rodziców. Tu będziecie spać.
- Dobranoc. -
odpowiedziały równo siostry
- Mam nadzieję, że zasnę.-
dodała Nima
- A ja nie. Jeszcze coś
nas zaatakuje we śnie.- roześmiała się Kate, choć nie było jej wesoło na myśl,
że musi sama dotrzeć do pokoju. Podskoczyła, gdy usłyszała zgrzyt, ale to był
tylko dźwięk zamka, kiedy dziewczyny zamknęły pokój.
Szybko położyła się w
chłodnej pościeli. Nie mogła zamknąć oczu, za bardzo się bała. Sekundy mijały.
Miała wrażenie, iż ktoś stoi za szafą- wyciąga rękę...
Zamrugała i postać
zniknęła. Za to na łóżku pojawił sie ktoś zupełnie realistyczny.
Prawie krzyknęła na widok
jego czarnych oczu, ale się powstrzymała. Zamiast tego wywróciła oczami.
- Łatwo cie wystraszyć.-
stwierdził Deth cicho.
- Przed chwilą oglądałam
horror. Więc co sie dziwisz?
- Pokażę ci co to
prawdziwy strach.
Złapał ją za rękę i nagle
znaleźli się w samochodzie. On miał na sobie to cz zwykle czarny podkoszulek i
jeansy również czarne, ona pidżamę, która dużo odsłaniała.
Wcisnął gaz do dechy.
Krajobraz zmienił się szybko. Droga nie skręcała. Zniknęły domy. Zbliżaliśmy
się do krawędzi urwiska.
- Deth, zwolnij!-
krzyknęła trzymając kurczowo uchwyt nad drzwiami. Krawędź była coraz bliżej.
- Deth- powiedziała słabym głosem. Miał rację, jeszcze nigdy tak
się nie bała.
Auto zaczęło opadać na
dno. Położył rękę na ramieniu dziewczyny. Ciśnienie rozbiło tylną szybę.
Rozpłynęli się we mgle gdy woda zalała ich ciała do połowy.
Zjawili się w jej pokoju.
Kate drżała w ramionach Śmierci przez sen. Położył dziewczynę do łóżka i
przykrył kołdrą. Rano czekała na niego niemiła niespodzianka.
Kate siedziała na łóżku
bujając się w przód i w tył. Ani Etcher, ani Nima nie wiedziały o co chodzi.
Mówiły do niej,, ale nie reagowała. Po konsultacji z Alessią uznały, ż to
reakcja na strach. Miały rację, ale to nie do końca przyczyną tego stanu był
film.
- To nie przez film-
przyznał Deth- Zabrałem ją w nocy na... hm... wycieczkę.
Wyjaśnił co zrobił. Gniew
opiekunki był ogromny.
- Teraz ty się nią
zajmiesz- po wykładzie na temat psychiki i uczuć- Dopilnujesz, by nic się jej
nie stało dopóki nie dojdzie do siebie.
Kara nie była taka
straszna. Kate zaczęła się zachowywać jak dziecko. Domagała się chleba
pokrojonego w kostkę, albo śpiewania, co Deth musiał robić. Śpiewał nieźle, ale
znał tylko dołujące piosenki, co nie spodobało się dziewczynie.
Etcher została z nimi, by
pilnować brata pilnującego Kate. Próby nie roześmiania się spłynęły na niczym,
gdy dziewczyna rzuciła ziemniakiem w Detha.
- Ile to może trwać?-
zapytał czarnowłosy na skraju załamania nerwowego.
- Nie wiadomo- odparła
brunetka- A teraz idź połóż ją spać.
Położyć dziecko jest
łatwo, gorzej z usypianiem.
- Co mam zrobić, żebyś
poszła spać?- zapytał po godzinie nieudanych prób.
- Daj buzi na dobranoc-
zażądała siedząc w pościeli.
- I pójdziesz spać?-
upewnił się.
Skinęła głową.
Westchnął i nachylił się w
jej stronę. Nadstawiła policzek, ale w ostatniej chwili przekręciła głowę i
trafił w usta. Objęła go rękami, żeby nie mógł się podnieść. Potrafił to
przerwać w inny sposób, ale nie zrobił tego. Chciał jej wynagrodzić te
wszystkie krzywdy. A było ich wiele. Przyklęknął jedną nogą na łóżku. Nie
wiedział, że Kate pragnęła go. Zdawał sobie z tego sprawę od jej snu o nich,
lecz sam nie wiedział co czuje. Nigdy nie miał nikogo poza Alessią i zmarłymi.
Nie miał pojęcia co znaczy pragnąć.
- I o to mi chodziło.-
Kate odsunęła się i spojrzała na niego spod przymrużonych powiek.
- Udawałaś cały dzień.-
odpowiedział bez cienia gniewu.
- Było warto.
Jej znów kocham Śmierć <3 Rozdział bardzo fajny, szczególnie rzucanie ziemniakiem w Śmierć :) I ten pocałunek, nareszcie coś więcej między Kate i Śmiercią. Przepraszam że tak późno pisze komentarz ale gorąco pozdrawiam i życzę weny As
OdpowiedzUsuńSpokojnie liczy się że w ogóle komentujesz :) Tia dzieje się ;) Później nie będzie tak kolorowo :*
UsuńPozdrawiam Clary :)