wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych świąt

 Dziękuje że ze mną jesteście :D



Skacze Aniołek, skacze po chmurkach,
niesie życzenia w Anielskich piórkach.
Niesie w plecaku babki i świeczki,
a w walizkach złote dzwoneczki.
Wesołych Świąt!

środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 3



-Która godzina? - spytałam lekko spanikowana.
- Koło osiemnastej - odparła Ether.
- Mama mnie zabije!
- Spokojnie, zajęliśmy się twoją mamą - próbował mnie uspokoić Tim.
- Co jej zrobiliście ?
- Nima wcisnęła jej gadkę-szmatkę dzięki swojemu darowi przekonywania. Nocujesz dziś u nas.
- Z Sony pod jednym dachem ? Dzięki, spasuję.
- Zamknęliśmy ją w pokoju - Ether wyglądała, jakby nie była tym zachwycona.
- No dobra, ale jeśli umrę po raz drugi, to ten wampir nie będzie zawiedziony.
- Kto? - Nima chyba zaczęła zastanawiać, czy dobrze odtworzyła mój mózg.
- Kiedy byłam martwa widziałam takiego bladego gościa w czerni. Przebiegłaś przez niego.
- Co zrobiłam?!
- No cóż, pewnie mi się to wszystko przyśniło. Ale kiedy ty do mnie dotarłaś, to był zawiedziony.
Zapadła cisz. Poczułam pewną satysfakcję: zwykle to ja byłam stawiana w dziwnych sytuacjach. Teraz ich kolej.
- Okej, to może teraz chodź poznać Alessie - pierwszy odezwał się Tim.
- A może najpierw zmienię strój? - wskazałam fartuch profesora.
- Też dobry pomysł.

~ ~ ~

Ether pożyczyła mi czarne jaeansy, czerwony podkoszulek i bluzę również czarną, no i oczywiście bieliznę w czarno-czerwoną koronkę, przez co czułam się niekomfortowo. Chociaż dziewczyna zapewniła mnie, że kupiła ją dopiero wczoraj i jej nie używała. W jej pokoju śmierdziało dymem papierosowym. Całe szczęście, że tylko tu.
Potem Ether zaprowadziła mnie do kuchni, gdzie miałam poznać Alessie - ich opiekunkę.
Kobieta miała gęste czarne włosy, intensywnie zielone oczy, a ubrała się w jaskrawo różowy dres. Siedziała przy stole i zrywała liście z jakiegoś kwiatka w doniczce.
- Dzień dobry- przywitałam się.
- O ty jesteś Kate? Alessia miło mi. - miała wręcz matczyny uśmiech. Spojrzała mi prosto w oczy. Poczułam ciepło ogarniające moje ciało.
- Mogę wiedzieć kiedy masz urodziny?
- A o co chodzi?
- Po prostu chcę wiedzieć.
Tia ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
- Dwudziestego lipca.
Alessia odwróciła wzrok i znów czułam się normalnie.
- Dziękuję. A teraz wybacz, muszę się zająć kolacją.
Zostałam wyproszona z kuchni. Nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie.
- I jak? - zapytał Ether gdy wyszłyśmy.
- Ona mnie nie lubi.
- Nie chodzi o to. Każdego pyta o datę urodzenia. Chyba uważa, że dzieci z lutego nie są godne zaufania. No i nie lubi, jak się jej pląta pod nogami kiedy gotuje.
- Trochę mi ulżyło.
Wróciłyśmy do salonu. Tim i Nima oglądali TV. Wtem usłyszałam dźwięk wybijanego okna, a po paru sekundach blond włosy przemknęły za oknem. Rodzeństwo zauważyło to w tym samym momencie co ja.
Bez słów całą trójka pognała za nią. Ether rzuciła jeszcze  "Kate, zostań tu" i zniknęła za drzwiami.
Nie zostało mi nic innego jak powiadomić Alessie o pogoni za zbuntowaną siostrą, a potem czekać na dalsze wydarzenia. Wgapiałam się w jakąś kreskókę, którą oglądał wcześniej Tim.
Nawet im nie podziękowałam za ratunek.
- Kolację podano.
Alessia postawiła przede mną miskę zupy i sama usiadła obok.
- Dziękuje.
Zaczęłam jeść. Muszę przyznać, że byłam zdziwiona zupą na kolację, ale zjadłam ją ze smakiem-była przepyszna, o czym poinformowałam kucharkę.
- To dlatego, że zioła hoduję sama. Mam w kuchni "ogródek".
- Zawsze chciałam mieć kwiatki w pokoju, ale dziwnym trafem usychały.
- A podlewałaś je?
- Tak.
Dokończyłyśmy kolację rozmawiając o ogrodnictwie i naprawdę polubiłam Alessie. Była dość młoda jak na opiekunkę, ale była też miła i uprzejma. No i opiekuńcza. Pozwoliła mi spać u Nimy w pokoju, gdyż dziewczyna miała najczystszy pokój. Ukradkiem zajrzałam do pokoju Tima i zobaczyłam jego brudną skarpetkę na oparciu krzesła.
 Całe szczęście jutro sobota i nie muszę martwić się o szkołę. Z tą myślą i lękiem o przyjaciół usnęłam.
Spałam jakieś 3 godziny, gdy usłyszałam zamieszanie na dole. Czym prędzej wstałam i zeszłam po schodach do salonu. Zatrzymałam się, aby Alessia mnie nie zauważyła. Rozmawiała z ... moim wampirem. 
Mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Ubrany był w obcisły czarny podkoszulek i czarne jeansy. Jego czarne włosy były ułożone w tak zwany, nieład artystyczny. A oczy były oceanem obsydianu.
- Trzymasz ją u siebie - powiedział zachrypniętym głosem.
- A co miałam zrobić?
- Ona nie powinna żyć.- wysyczał przez zaciśnięte usta
- To idź i ją zabij.
- Dobrze wiesz, że sam tego nie zrobię.
- Każda wymówka jest dobra.
- Hej! To ty miałaś pilnować Weather, Tima, Animal i Sun!
- Nie będę chodzić z nimi do szkoły. A po za tym ...
- Ona to słyszy.
Jego czarne oczy wpatrywały się we mnie, zaraz po tych  słowach Alessia odwróciła się, a ja obudziłam się w łóżku Nimy.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 2



Mama rozłączyła się pierwsza. Schowałam telefon do kieszeni.
- Muszę wracać. Dzięki za wyjaśnienia.
-Nie ma sprawy. Do zobaczenia - Ether wstała, a rodzeństwo poszło za jej przykładem.
Wybiegłam z ,,Lilii". Biegnąc sprintem do domu zastanawiałam się jak to możliwe, aby zwykłe... no może nie zwykłe nastolatki panują nad czymś takim jak czas, pogoda, zwierzęta i słońce. Kurcze to dość potężna władza. Po chwili byłam już na przedpokoju.
-Cześć... mamo.. już.. wróciłam. - Wysapałam usiłując złapać oddech.
- Wiesz jak się o ciebie martwiłam?! Żadnej wiadomości, informacji. -  była podenerwowana.
- Chciałam pogadać z Ether, ale dołączyli się Tim i Nima, no i się troszeczkę zasiedzieliśmy.
Tłumacząc się siedziałam z mamą w sypialni. Rodzicielka zaczęła na powrót prasować kolejne koszulki.
- Masz szlaban - oznajmiła kategorycznym tonem - na komórkę, komputer i telewizje, na tydzień.
- A nie mogę tego wymienić na mycie naczyń ??
- Kate !! Żadnych negocjacji! Do pokoju, odrabiać lekcje !
Spuściłam głowę i poszłam do siebie
~ ~ ~ ~ ~
Ten dzień nie zapisał się w mojej pamięci jako fajny. Wręcz przeciwnie.
Biologia i plastyka były normalne, na geografii Valter wskoczył na ławkę i robił za słońce, a historię i polski praktycznie przespałam.
Dzwonek obwieścił koniec ostatniej lekcji. Zabrałam plecak  i chciałam wyjść z budy, ale czyjaś ręka wciągnęła mnie do pracowni chemicznej.
- Jak mogłaś?! Miałaś nikomu nie mówić! Mojej rodzinie też!
Sony wyglądała przerażająco, wiedziałam że to się dla mnie dobrze nie skończy.
- O naszym poprzednim spotkaniu? Chciałam się tylko dowiedzieć, czy przypadkiem nie zwariowałam.
Odpowiedziałam zaskakująco opanowanym głosem.
- Wiesz jaką karę dostałam? Przez miesiąc nie zobaczę słańca! Przez miesiąc!
Zaczęła się do mnie zbliżać, ja się cofałam, aż za plecami poczułam szafkę z odczynnikami. W oczach Sony zobaczyłam ognistą furię.
- Najwyraźniej sobie zasłużyłaś.
Roześmiała się.
-Taka moja natura. Nic na to nie poradzisz, ty ani Ether. A teraz muszę dotrzymać pewnej obietnicy. Masz szczęście, że nie chcę mieć kłopotów i nie mogę pozwolić byś wrzeszczała.
Spróbowałam ją wyminąc, ale popchnęłą mnie mocno na szafkę. Szyba się rozleciała, upadłam na podłogę. Zobaczyłam jak moja ręka zaczyna się palić, a potem widziałam już tylko ciemność.
Unosiłam się  pod sufitem. Na dole płonęło moje ciało razem z szafką. Niewiele ze mnie zostało. Praktycznie zwęglone szczątki. Rozlane substancje podsyciły ogień.
Przez drzwi do sali przeniknął blady czarnowłosy chłopak. Miał na sobie czarny podkoszulek, i jeansy,też czarne, oraz zegarek. Był boso.

Powoli podchodził do tego, co ze mnie zostało. Dotarł do połowy sali i się zatrzymał. Wyrażnie mogłam dostrzec zawód w jego czarnych ja smoła oczach.
Drzwi otworzyły się nagle z hukiem.
Kopnęła je Nima, w ręku trzymała kubeł wody. Przebiegła PRZEZ chłopaka i szybko ugasiła ogień. Poczuła mrowienie w okolicach serca.
Zdążyłam jeszcze zauważyć, jak nieznajomy odchodzi , tym razem przez ścianę
~ ~ ~
- ... mogła ?! To potworne!
- Mam pomysł, wyślijmy ja na Marsa za karę !
- Hej, ktoś musi nam świecić! Brat przystopuj trochę!
- Ona ją prawie zabiła! Co ja gadam, ona ją zabiła!
- Cicho bądźcie obydwoje. Kate nic nie będzie. Chyba już nic jej nie jest.
Uniosłam powieki. Zobaczyłam trzy twarze: Ether, Nimy i Tima.
- No cześć- gardło mnie bolało i głos miałam strasznie zachrypnięty.
- Cześć - Tim pomógł mi usiąść.
- Jak się czujesz? -   zapytała Ether.
-Pić mi się chce.
Nima podała mi szklankę wody, wypiłam wszystko.
- Mam pytanie... Czemu nadal żyję?

Sytuacja wyglądała tak: Nima musiała zostać po lekcjach za to, że uwolniła chomika z klatki, na wolność.Gdy usłyszała zamieszanie, wyszła na korytarz i zobaczyła Sony oddalającą się szybkim krokiem.
Chwyciła wiadro woźnego, napełniła wodą gdyż poczuła swąd spalenizny i pobiegła na ratunek.
Teraz nowa rewelacja: Nima panuje nad zwierzętami, więc z łatwością może je leczyć. Człowiek też zwierzę, więc moje ciało zostało w trybie błyskawicznym zregenerowane. Nima okryła mnie fartuchem profesora (ciuchy spłonęły) i zadzwoniła do rodzeństwa aby pomogli przenieniećś moje ciało do ich domu.
Kiedy przełknęłam nową dawkę niecodziennych rewelacji zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu w którym się znajdowałam.
Byłam w salonie. Dominowała tu zieleń, z domieszką czerni. Kanapa na której leżałam, dwa fotele, owalny stół, telewizor na ścianie, kilka regałów z książkami i ozdobny żyrandol - i to wszystko mieściło się na dwudziestu pięciu metrach kwadratowych puchatego, zielonego dywanu.





Wiem że człowiek to nie zwierzę ale to był pomysł mojej przyjaciółki :D
 Pozdrawiam Clary

Rozdział 1


- Sony to... 

- Sony... to Sun czyli słońce. A słońce płonie, więc Sony też. Ukrywamy ją i siebie.- zatkało mnie po prostu zatkało mnie.
- Ona... słońcem ?
- Wiem, że to niewiarygodne, ale taka jest prawda. Oczywiście liczę, że nikomu nie powiesz.- powiedziała ostro.
- A kto by mi uwierzył? Ja sama ledwie wierzę. Ale Sony jest na ziemi, a słońce na niebie.- stwierdziłam trochę głupio, Ether popatrzyła na mnie z politowaniem.
- Sony utożsamiła się ze słońcem. Jakby się bardzo postarała, to słońce mogło by wybuchnąć.- zbladłam.
- Aha...
Podszedł do nas Tim, brat Ether. Wysoki chłopak o czarnych włosach i szarych oczach.
- O czym gadacie? - spytał.
- O Sony. - odpowiedziała mu Ether.
- Wiem skąd cie znam! - prawie krzyknęłam, Tim skierowała na mnie zaciekawione spojrzenie.
- Chodziłeś z Adą... I z Dianą... I ze Stellą... Z Michaelom też...
- Dobra, nie wymieniaj dalej. - Tim usiadł na krześle.
-  I one wszystkie przez ciebie płakały.
- Nie były dość dobre dla mnie.
Zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem. Z uśmiechem poprawił włosy.
- Chcesz sprawdzić czy ty będziesz dobra?
- Chyba śnisz ! 
- Tim, Kate, dajcie spokój. -wtrąciła Ether.
- Dobra- odparliśmy równocześnie, Tim zabrał filiżankę siostry i upił z niej łyka herbaty.
- Wracając do tematu: wy też jesteście wyjątkowi jak Sony ?
- Tak, ale inaczej.- Ether nie miała zamiaru rozwinąć tej kwestii.
- No to jak ?
-Chcesz zobaczyć ? - zapytał Tim.
- A to bezpiecznie ?
-Raczej nie - westchnęła brunetka - Ale Time zaryzykuje wszystko.
-Time? Czas?
Bez ostrzeżenia Tim wziął mnie za rękę a obraz zawirował. Przez krótki moment wszystko było czarne, kiedy zaczynałam z powrotem widzieć byliśmy w kawiarni tylko w nocy. Przez chwile myślałam że zwymiotuje.
- Co zrobiłeś ?- spytałam oniemiała. 
- Przenosłem nas w czasie. Oto jak wygląda "Lilia" w nocy.
Odjęło mi mowę na kilka sekund.
- Wracajmy.- poprosiłam szeptem.
Spełnił moją prośbę. Znów zobaczyłam przed sobą Ether.
- A jaka jest twoja umiejętność?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Usłyszałam grzmot tuż nad nami.
- Wether, pogoda, do usług.
 - Czyli jak padało w moje siódme  urodziny...
- Było mi przykro, że mnie nie zaprosiłaś.
- Przepraszam, nie wiedziałam że ci zależy. Zawsze trzymałaś się na uboczu.
- To prawda.
- Co prawda?
Dołączyła do nas trochę niższa od Ether brunetka o brązowych oczach. Ubrana w zwiewną zielono-białą sukienkę i botki tego samego koloru.
- Nima, Kate. Kate, Nima.- dokonał prezentacji Tim - NIma to nasza siostra. która kontroluje zwierzęta.
- No to ilu was jest ?
- Czwórka, Poznałaś już wszystkich.
- Z której jesteś klasy ?
- 2c. To twój telefon ?
Faktycznie, moja komórka zaczęłą wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz. 
-Przepraszam to mama -poinformowałam towarzyszy- No cześć !
 -Gdzie ty się włóczysz ?! Powinnaś być w domu od dwóch godzin ! Wracam do domu a ciebie nie ma !
- Przepraszam, wyszłam z koleżankami. I kolegą.- dodałam widząc obrażoną minę Tima - Już wracam.
-Bardzo dobrze. Kara cie nie minię.
***

Prolog



Wzór na przekątną kwadratu wynosi a√2, wzór na pole trójkąta...
Słuchałam nauczycielki tylko jednym uchem, drugim słyszałam muzykę ze słuchawek. Siedzenie w ostatniej ławce miało swoje plusy heh. Nauczycielka, panna Armstrong jest wysoką blondynką o brązowych oczach.
Posadziła mnie tu, bo, szczerze mówiąc, jestem denerwującą brunetką z heteronomią jedno oko mam czarne, a drugie bardzo jasnego błękitu prawie białe. Jestem zaokrąglona tam gdzie trzeba, nie jestem mis piękności ale do brzydkich nie należę.
Potrafiłam całą  lekcję gapić się  wprost na matematyczkę i to ją rozpraszało.
Właśnie powtarzaliśmy materiał na sprawdzian z matmy i miałam tego totalnie dość. Reszta klasy podobnie. Ether, brunetka o oczach w kolorze nieba przed burzą właśnie przysnęła z głową w ramionach.
-Kate, możesz odpowiedzieć na moje pytanie?
Nie,nie mogłam. Nie wiedziałam nawet, jak to pytanie brzmiało.
-A więc ... odpowiedz brzmi ... - zacięłam się, ale wtedy z pomocą przyszedł mi Valter siedzący przede mną.
-A plus B razy H przez dwa - szepnął, a ja powtórzyłam słowo w słowo.
-Dobrze - Arstrong skinęła sztywno głową - Ale zacznij uważać bardziej na lekcji.
Odetchnęłam i uśmiechnęłam się z wdzięcznością do Valtera.
Nie zdążyłam na powrót słuchać piosenek, bo rozległo się wycie alarmu  przeciwpożarowego. Wszyscy zerwali się z miejsc.
-Szybko, wychodzimy ! - zarządziła nauczycielka i klasa zaczęła wysypywać się z sali. W niecałą minute wyszliśmy na zewnątrz gdzie zaczęliśmy się trząść z zimna. Może i był marzec, ale e tym roku był wyjątkowo mroźny.
-Wiesz o co chodzi ? - zapytałam chłopaka stojącego obok. Był z 2D.
-Podobno kosz na śmieci się zapalił. Jestem Tim, a ty ?
-Kate.
Na tym nasza rozmowa się skończyła, bo pojawiła się dyrektorka o siwych włosach spiętych kok.
-Sytuacja została opanowana,ale dziś lekcje są odwołane. Możecie iść klasami po rzeczy. Pierwsza idzie 1A.
Czekałam, aż pierwszaki zabiorą plecaki kiedy przyszła kolej na moją klasę. Zostałam trochę z tyłu i zauważyłam Ether kłócącą się z blondynką w  jej wieku. Obie były zdenerwowane. Zaczął padać deszcz.
Przyśpieszyłam, zabrałam rzeczy i poszłam do domu. Niebo było ciemne, zagrzmiało. Zanim dotarłam do mieszkania byłam przemoczona. Nikogo nie  było w  domu. No cóż, w końcu dopiero dochodziła dwunasta. Powolnym krokiem dotarłam do swojego pokoju. Był on w kolorach bieli i czerni, w pomieszczeniu znajdowało się dwuosobowe czarne łóżko z baldachimem na nim biała pościel, po prawej od drzwi były drzwi do szafy. Podeszłam do niej wyciągnęłam suchą bieliznę, turkusową bokserkę i czarne rurki. Po wyjściu na korytarz udałam się do łazienki. Wzięłam szybki gorący prysznic ubrałam się i zeszłam do salonu. Ten pokój urządziła mama był w jasnych kolorach beżu i brązu. Kilka szafek na książki, DVD, i oczywiście plazma na ścianie. A moje ulubione miejsce było na parapecie (z "milionami" poduszeczek)  przy sporych rozmiarów  oknie. Nastawiłam sobie radio i rozłożyłam się na moim miejscu, przyglądając się piorunom. Robiłam tak od małego.
Nie wiem ile czasu minęło aż usłyszałam zgrzyt klucza w zamku. Do przedpokoju weszła mama.
-Cześć ! - krzyknęłam nie schodząc z parapetu.
-A ty co, uciekłaś ze szkoły?
-Ktoś podpalił kosz na śmieci- ściszyłam radio. Zeskoczyłam z okna i zabrałam mamie parasol, by obciekł w łazience.
- Co dziś na obiad ? - zapytałam.
- Kotlety, ziemniaki i kapusta.
Czyli to co zwykle.
-Chyba przestaje padać ! - zawołała mama z kuchni.
-To dobrze. Jak przestanie zupełnie to skoczę do biblioteki.

***

Jak postanowiłam, tak też zrobiłam. Po obiedzie nie padało, ale niebo było nadal zasnute chmurami. Byłam prawie na schodach do średniej rozmiaru biblioteki wykonanej z połączenia białego (chyba marmuru) z delikatnymi cegiełkami. Nagle usłyszałam strzęp rozmowy i ciekawość kazała mi się zatrzymać.
-Oddaj mi słońce! - usłyszałam zrozpaczony krzyk jakiejś dziewczyny.
- Nie. Sama do tego doprowadziłaś.
- Nieprawda. Śmietnik podpaliłam przez przypadek.
- Sony, ja już nie wierze w przypadki.
Niewiele z tego rozumiałam, ale byłam pewna że rozmawia Ether, a Sony to chyba jej siostra. Tak słyszałam.
- Proszę cie nie pozbawiaj mnie słońca!
Czyżby ktoś tu miał manie opalania? I co brunetka miała zrobić z pogodą?
- Zasłużyłaś sobie.
- Kto cie uprawnia do dawania mi kar?! - wzburzyła się się Sony.
- Nikt, ale Tim da ci gorszą jeśli chcesz. - odparowała Ether z złośliwym uśmieszkiem.   
Blondynka westchnęła, w poddańczym geście.
- Dobra , ale jutro ma być słoneczko.
- Może będzie, może nie ...
Usłyszałam gniewne stukanie oddalających się szpilek o chodnik, a gdy ucichły wychyliłam się zza drzewa. Ether ubrana w brązową ramoneskę, czarne rurki, glany i czarny podkoszulek z nazwą jakiegoś zespołu rockowego siedziała na mokrych schodach, trzymała w ręce papierosa. Podeszłam do niej jak gdyby nigdy nic.
- O cześć ! - Udałam zaskoczenie.
- Wszystko słyszałaś, prawda?
- No dobra część. - Odpowiedziałam szczerze, gdyż kłamać nie umiałam i usiadłam obok niej.
- Mam problemy z siostrą.
- To ona wywołała alarm w szkole ??
Ether zaciągnęła się papierosem. I odpowiedziała niechętnie.
- Tak, tylko nie mów nikomu, okej ?
- Jasne. Kto to Tim ?
- Mój brat. Chodzi do 2d.
Już go poznałam.
- Czemu chodzicie do różnych klas ?
- Nasza opiekunka uznała, że tak będzie lepiej.
- Często się kłócicie ?
- Nie... Muszę już iść. - zgasiła papierosa butem.- Mała rada: nigdy nie próbuj palić.
- Nie zamierzam.

***

Następnego dnia uważniej obserwowałam Sony, Ether i Tima. Nie sprawiali wrażenia nietypowych. Ale Tima skądś kojarzyłam.
Dowiedziałam się więcej na fizyce, bo poszłam do łazienki, gdzie spotkałam Sony.
Jej ręka ... płonęła.
Byłam w szoku i stałam w progu niezdolna do ruchu. Dziewczyna mnie zauważyła. Zamachała dłonią i ogień zniknął. Nie było nawet smużki dymu.
- Co.. – wyjąkałam.
- Jeśli komukolwiek o tym powiesz, to ty zapłoniesz. I spłoniesz.
No nie, ona mi groziła i to takim zimnym głosem, że aż ciarki po plecach przeszły.
- Nie mam zamiaru tego rozpowiadać.
- Bardzo dobrze.
Przepchnęła się obok mnie i opuściła łazienkę dumnym krokiem. Po chwili zrobiłam to samo.

***

- Ether musimy  porozmawiać. - powiedziałam na przerwie.
- O co chodzi?
- O Sony.
Nie musiałam nic więcej mówić.
- Po lekcjach pogadamy, OK ? To długa historia.
Zgodziłam się. Teraz tylko wystarczyło przetrwać historię i matematykę.

***

Z Ether spotkałam się przed szkołą. Poszłyśmy do niewielkiej kawiarni  „Lilia”. Wnętrze było jasne i przytulne : okrągłe stoliki, delikatnie zdobione krzesła i bar udekorowany liliami.
Usiadłyśmy pod ścianą. brunetka założyła zamówienie na dwie herbaty i ciastko.
- Dlaczego dłoń Sony płonęła i nie spalała się? - zapytałam prosto z mostu.
- Sony to...