Słonce
właśnie wchodziło rzucając cienie na drewnianą podłogę.
To był tylko sen?
Nie,
to nie mógł być sen.
Ale pamiętam coraz mniej szczegółów. Czym prędzej
zapisałam, to co miałam w głowie na kartce papieru wyciągniętej z biurka Nimy.
Jak się później okazało kartka to był, rysunek wiewiórki. Tak realistyczny, że
prawie pogłaskałam zwierzątko.
Szybko ubrałam się w ciuchy Etcher i schowałam
kartkę do kieszeni.
Alessia siedziała na kanapie i czytała gazete. Zawahałam
się.
- Eee ... dzień dobry
- Och Kate. Wcześnie wstałaś.
- Kwestia porannego
wstawania do szkoły i przyzwyczajenia.
Uśmiechnęła się. Miała w sobie takie
coś, że nie mogłam jej nie ufać. Nie mogłabym, gdyby nie kartka w mojej
kieszeni.
- Etcher , Tim i Nima jeszcze nie wrócili?
Tym pytaniem zmyłam jej
uśmiech z twarzy. Westchnęła ciężko.
- Nie, jeszcze nie. Co chcesz na śniadanie?
- Proszę sobie nie robić kłopotu. Nie jestem głodna.
Mimo to Alessia usmażyła
mi omlety.
- Coś cię martwi-zauważyła, gdy jadłam trzecią
porcję.
Jakby nie wiedziała o co chodzi.
- To przez Sun i ... to wszystko.
Zrozumiała o jake wszystko mi chodzi, ale wyglądała, jakby była smutna. Nie
tylko z powodu wychowanków.
4 Dni później
Drzwi wejściowe otworzyły się z
trzaskiem. Alessia pobiegła przodem, bo ja zakrztusiłam się jajkiem. W końcu
przestałam kaszleć.
W salonie Etcher i Nima sadzały Tima na kanapie. Chłopak
nie wyglądał dobrze. Trochę jakby nie kontaktował. Opiekunka położyła mu dłoń
na czole.
- Co się stało?-zapytałam.
- Sony zrzuciła mu worek z cementem na głowę. I nie, nie jesteśmy nieśmiertelni,
tylko trochę bardziej wytrzymali.
Wyjaśniła Etcher siadając obok brata. Była
nieźle padnięta , podobnie jak jej siostra. Tim rozglądał się nie wiedząc gdzie
jest. Ciekawe, czy wie, jak ma na imię.
- A co u ciebie?- spytała Etcher
- Nic się nie
zmieniło, ale ... muszę wrócić do domu. Mama dostanie szału.
- Jasne, zajmiemy
się Timem. - zapewniła mnie Alessia. Skąd wiedziała, że o tym myślałam?- Twój
plecak jest na górze.
Na przedpokoju stało wielkie lustro. Na chwilę spojrzałam
w jego stronę i ... wrzasnęłam. Znad pleców wystawały mi niewielkie skrzydełka.
Prawe było białe a lewe czarne, na odwrót do moich oczu.
Podkoszulek był w strzępach. Wcześniej tego nie zauważyłam, bo wszystko zasłaniały włosy. Teraz
wyrażając szyję mogłam podziwiać pióra. Te z lewej delikatnie lśniły a, te po
prawej miały złote końcówki. Naprawdę piękne ale nie chcę być wyrokiem natury!
- Co się stało? - zobaczyłam w lustrze twarz Etcher
- Ooo ...
- Czemu mam
skrzydełka?!
- N-nie wiem. Fajne są.
- No może trochę. Ale jak się pokaże na ulicy?
- Spróbuj je schować.
- Jak?
- Próbuj.
Skupiła się mówiąc w myślach: "
ukryjcie się", ale nic z tego. Były tam nadal.
- Pozostaje mi założyć
pelerynę.
- Spróbuj nimi poruszać.
Spróbowałam i poczułam, jakbym miała
dodatkowe mięśnie na plecach. Poczułam, że skrzydła zaczynają się ruszać.
- I
co ją mam teraz zrobić? Odlecieć?
- Spokojnie - Etcher mnie przytulić,
dotykając skrzydeł, co od raz
razu
poczułam
- Coś wymyślimy
Podsumowując:
1) Sony zwiała, a jeśli jej nie złapiemy,
zrobi coś głupiego
2) Tim nie wie kim jest i nie da się z nim dogadać, co
utrudnia sprawę
3) Wyrosły mi skrzydła, przez co nie mogę wrócić do domu
4)
Mama pewnie zawiadomiła policję, że porwali mnie koledzy z klasy. Podjęte
środki
1) Alessia usiłuje leczyć Tima
2) Nima szuka Sony
3) Etcher chce mi
uciąć skrzydła
4) Napisałam do mamy, że nic mi nie jest i później jej wszystko
wytłumaczę.
Na przed ostatni punk się nie zgodziłam. W końcu były częścią mnie, więc
to tak jakby, chciała mi urwać głowę.
- No to co robimy?- przyjaciółka odłożyła
nożyce krawieckie na stół.
- Daj mi grubą bluzę z kapturem i dołączymy do Nimy .
- To chyba najlepsze co możemy zrobić.
Etcher nie znalazła bluzę, która
zakryłaby skrzydła, więc wyciągnęła takową z dna szafy Tima.
- Wkładaj- rzuciła
mi ubranie, a ją zasłoniłam poparty podkoszulek.
- To co idziemy?
- Taa ... nawet wiem dokąd. Pomachała niewielka wizytówką.
- Dokąd?- zawołałam biegnąc za
nią po schodach do korytarza.
- Do wierszoklety.
***
Etcher wyjaśniła mi po
drodze, że "wierszokleta" to chłopak o imieniu Em, który układa
wierszowane przepowiednie.
- Tylko się nie śmiej z jego imienia. Lekarze
myśleli z początku, że to dziewczyna, więc nazwali go Emma. Potem wyszło na jaw
iż położny to schizofrenik. Mimowolnie zaśmiałam się.
- Właśnie przed chwilą
powiedziałam, że masz się nie śmiać
- No wiem, przepraszam - stłumiłam chichot-
Możesz mi powiedzieć jakie są możliwości
Sun?
- To dość skomplikowane. Jeśli słonce umrze, to razem z nim Sony. Jeśli
Sony umrze, to słonce także. Oraz Sony może spowodować śmierć kontrolowaną.
Zginie na własne życzenie, a słonce z nią. Może też spalić nas żywcem.
- Nie
jest to optymistyczna wizja.- stwierdziłam
- Oj nie. Dlatego musimy ją znaleźć.
Etcher
zatrzymała się gwałtownie, a ją na nią wpadłam.
- To tu. - oznajmiła
Wskazała na mosiężną
tabliczkę na drzwiach najmniejszego domu jaki widziałam. Napis mówił: Emma
Watkins. On serio ma damskie imię. Podeszłyśmy bliżej, a za drzwi doszły nas
szepty i szelesty. Etcher zapukała. Hałasy ucichły, ale nikt nam nie otworzył.
Spróbowała jeszcze raz. Nadal brak odpowiedzi. W końcu kopnęła drzwi.
- Ja mu
dam- wysyczała moja przyjaciółka z gradową miną.
Deszcz zaczął padać na ulicy,
ale my pozostałyśmy suche. Po piskliwych krzakach poznałam, że deszcz pada
również WEWNĄTRZ domu.
- Radzę odsunąć się od drzwi- powiedziała dziewczyna.
Przesunęłam się trochę do tyłu. Drzwi otworzyły się z rozmachem. Dziewczyna,
która z nich wypadł, miała na sobie " małą czarną" i rozmazany na
twarzy makijaż. Po ruch włosach spływaja woda. Minęła nas i pobiegła ulicą.
Potem pojawił się chłopak. Miał czarne oczy i włosy, był opalony i ubrany w
biały podkoszulek i jeansy. Nad jego głową unosiła się niewielka czarną chmura
z której padał deszcz
. - Etcher! Nie tęskniłem.
- Emma! Ja też nie.
- Możesz
zabrać to... coś?- machnął ręką w stronę chmurki, a ta walnęła w niego piorunem
- Serio? Piorun? Chcesz pomocy,czy nie?
Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam, ale no cóż szkoła.
Kolejny rozdział za tydzień :D
Podoba mi się ale mam parę uwag ;
OdpowiedzUsuń1. "I się nie jesteśmy niesmiertelni, tylko trochę bardziej wytrzymali. Wyjaśniła Ercher siadają obok brata." - to zdanie jest trochę niezrozumiałe przez początek : "I się nie jesteśmy niesmiertelni, "
2. Zdanie : " Zrozumiała o jaki wszystko mi chodzi, ale wyglądała, jakby była smutna. " - myślę, że powinno być zrozumiała o JAKIE wszystko.
3. : "Deszcz zaczął padać na ulicy, ale my pozostałaby suche. " - chyba już sama zauważyłaś błąd.
4. Jak cię czytam to CZASEM nie wiem kogo jest część dialogu. Możesz dodać np : - Sun powiedziała spokojnie. itd.
Niektóre błędy rażą w oczy jak się czyta i myślę, że się nie obraziłaś. Spodobał mi się twój blog ale chciałabym aby opowiadanie było bardziej zrozumiałe. Ja też popełniam błędy (czasem na serio sporo ) ale czytam tekst po napisaniu by sprawdzić czy jest właśnie zrozumiały ;). Może by zmienić układ tekstu na zwykły przylegający do prawej krawędzi? Oczywiście jeśli wolisz taki to dla mnie i tak jest fajne :* Dość długo nie wstawiałaś! Dużooooo, dużo weny i czekam z niecierpliwością na nn. :)
Dziękuje za poprawienie błędów i liczę się z twoim zdaniem co do wyrównania tekstu :D Rozdział pojawi się za niedługo :D
UsuńMi się od razu lepiej czyta z tą czcionka i tekstem :) Teraz tylko doczytać 5. :] Może byś usunęła te "kody" aby dodawać komy?
OdpowiedzUsuń